Stołówka polowa to rodzaj jadłodajni, w której nie bardzo przejmują się konwenansami. Żołnierz ma być przede wszystkim najedzony i nie odczuwać pragnienia. A to czy potrzebne mu będą do tego kubeczki plastikowe i talerzyki to drugorzędna sprawa.
Dlaczego w wojsku nie przywiązuje się do tego wagi?
A choćby z tego względu, że żołnierzy jest dużo. Wykarmienie takiej rzeszy ludzi może sprawiać problemy organizacyjne. Toteż kubeczki plastikowe, kubeczki jednorazowe czy plastikowe sztućce to takie awaryjne wyjście na wypadek, gdyby zabrakło porcelanowych talerzy. Po drugie kubeczki jednorazowe są funkcjonalne, bo można nalać do nich kompotu czy zupy.
Może nie da się najeść ich zawartością, ale lepsze to niż bieganie przez cały dzień o suchym pysku i pustym żołądku. W wojsku takie rzeczy jak kubek z przykrywką są zbędne, bo nikt tu nie czeka, aż żołnierz łaskawie wypije kawę. Ma to zrobić migiem, inaczej w ogóle nie umoczy ust.
Powody, przez które jedzenie wojskowe jest niepopularne?
Po pierwsze robi się je z najtańszych produktów, byle tylko byłoby dużo. Po drugie ma ono mało wspólnego z domową kuchnią i nie za ciekawie smakuje. Ponadto jest monotonne i przewidywalne. Zazwyczaj opiera się na grochu, jarzynach i kaszy. Po czwarte serwuje się je w biegu na łapu- capu. Z tegoż też względu asortyment typu kubeczki jednorazowe i sztućce jednorazowe pasuje tutaj jak ulał, bo da się go na komendę złożyć i rozłożyć w pięć minut. Jedzenie w wojsku może i jest pożywne i kaloryczne, ale nie ma nic wspólnego z piramidą zdrowego żywienia i indywidualnymi gustami kulinarnymi żołnierzy.
Kantyna- wybawieniem rekruta z kulinarnej opresji
To miejsce, gdzie można smacznie zjeść w miarę przyzwoitych warunkach. Dania można zamówić według upodobań, a wystarczy tylko dokładnie się zastanowić. Kantyna w odróżnieniu od poligonu to dla żołnierza kulinarny raj. Tu może zjeść w spokoju i napić się kawy, która nie przypomina pomyj. Podaje się ją w kubku z pokrywką, wiec można powiedzieć, że bardzo dostojnie.
Żartobliwie mówiąc, kubek z przykrywką to namiastka luksusu, o który trudno gdzieś pośrodku lasu, czyli poligonu. Kantyna to rodzaj jadłodajni dla żołnierzy, w której choć trochę dba się o ich dobre samopoczucie. Mogą oni jeść i pić w otoczeniu zastawy stołowej z prawdziwego zdarzenia, a nie jakiś plastikowych bubli. Potrawy też są inne, bo nie przypominają skrzyżowania błota z trawą.